Sesja niemowlęca Stasia
Warszawa
Za każdym razem niezwykle cieszę się na myśl o sesji z nowym domownikiem. To właśnie wtedy czuję, że spotykam najszczęśliwszych ludzi na świecie:). Dokładnie takie wrażenie miałam, odwiedzając Żanetę, Adama i ich malutkiego synka.
Stasia poznałam kilka miesięcy przed narodzinami, a z oczekiwaniem na jego pojawienie się wiąże się niezwykła historia, która mocno mnie poruszyła, ale o szczegóły musicie pytać już mamę tego wytęsknionego chłopca:).
Trudno opisać słowami radość rodziców trzymających w ramionach swoje maleńkie dziecko. Ciagle przekonuję się o tym, że jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów. Aż ręka mnie boli na samą myśl o tym, ile książek musiałoby na ten temat powstać i cieszę się, że mój zawód jest taki eko!;)))
Kadry typu maleństwo w ramionach mamy są rozczulające, ale ojciec usypiający dziecko, przebierający je czy w ogóle trzymający na rękach – to jest dopiero moc! Widać, że Stasio doskonale czuje się pod opieką taty, wiem, że odbywają już pierwsze pogawędki w nieznanym nikomu języku. Zaangażowany tata to cudowny widok. Wiem, bo za każdym razem, kiedy patrzę na mojego męża w takich okolicznościach, zakochuję się ponownie!
Moje absolutnie ulubione zdjęcie, z serii I see you:)
Adam i Żaneta mają dwa koty, z których jednego widziałam chyba (choć nie jestem tego pewna;)) przez ułamek sekundy, drugi zaś przez większość naszej sesji wygrzewał się przy kaloryferze, nieświadomy, że jego beztroska niebawem się skończy – już wyobrażam sobie szok tych wyluzowanych zwierzaków, kiedy Stasio zacznie raczkować:).
Na ostatnim zdjęciu kwiaty przy furtce, piękny widok na zakończenie mojego zdjęciowego dnia.